„Po co mam przyjść na kolejną wizytę, skoro nic się nie zmieniło na wadze?” – to bardzo częsta myśl, która pojawia się w naszych głowach. Brak widocznych zmian zniechęca, bo nie widzimy naszej skuteczności. Nierzadko jest też tak, że ten efekt obserwujemy, ale… on nas nie zadowala. Bo chcielibyśmy bardziej i sprawniej.
To trochę tak, jakbyśmy mieli przychodzić na wizyty tylko po to, by móc pochwalić się efektem. Rozumiem, że może to wynikać chociażby z poprzednich doświadczeń, gdy dietetyk wywierał presję albo rugał za to, że nic się nie zmieniło. My jako ludzie też mamy potrzebę pokazywania się od tej „lepszej” strony – w której prezentujemy swoje sukcesy, a nie potknięcia (celowo nie używam słowa „porażka”). Ale jak to się ma do pracy z dietetykiem?



A jak na Ciebie działa sytuacja, w której nie widzisz efektu? Demotywuje Cię to, czy mobilizuje to poszukiwania rozwiązań? 
