„Po co mam przyjść na kolejną wizytę, skoro nic się nie zmieniło na wadze?” – to bardzo częsta myśl, która pojawia się w naszych głowach. Brak widocznych zmian zniechęca, bo nie widzimy naszej skuteczności. Nierzadko jest też tak, że ten efekt obserwujemy, ale… on nas nie zadowala. Bo chcielibyśmy bardziej i sprawniej.
To trochę tak, jakbyśmy mieli przychodzić na wizyty tylko po to, by móc pochwalić się efektem. Rozumiem, że może to wynikać chociażby z poprzednich doświadczeń, gdy dietetyk wywierał presję albo rugał za to, że nic się nie zmieniło. My jako ludzie też mamy potrzebę pokazywania się od tej „lepszej” strony – w której prezentujemy swoje sukcesy, a nie potknięcia (celowo nie używam słowa „porażka”). Ale jak to się ma do pracy z dietetykiem?
Prawda jest taka, że jeśli nic się nie zmienia, to tym bardziej powinniśmy przyjść! Może warto wtedy wspólnie znowu obudzić motywację? Doprecyzować cel? Czy może zmodyfikować działania na takie, które będą dla nas możliwe do wdrożenia. Nie zawsze jest tak, że proces odchudzania przebiega liniowo. Każdy z nas jest inny, ma inne problemy, codzienność i różne doświadczenia, które nie pozostają bez wpływu na nasz proces odchudzania, a więc i każdy z nas może wymagać trochę innych narzędzi. Chcąc przychodzić tylko wtedy, gdy mamy efekt, zamykamy sobie drogę do tego, by rzeczywiście uzyskać pomoc.
Pamiętajcie jednak, że zmiana to proces. Czasem idzie z górki. A jak idzie pod górkę, to nie znaczy, że zmiany nie zachodzą, tylko po prostu my ich możemy nie dostrzegać. A wspólnie zawsze łatwiej jest znaleźć to, co idzie nam dobrze i co pozwoli przetrwać przestój lub kryzys
A jak na Ciebie działa sytuacja, w której nie widzisz efektu? Demotywuje Cię to, czy mobilizuje to poszukiwania rozwiązań?